Poza boiskiem: Łukasz Sapela

Paweł Sasiela
Środa, 21 marca 2018, 21:10
© Paweł Sasiela
O życiu w Azerbejdżanie, wariactwie bramkarzy, ale i o uroku legnickich kamienic rozmawiamy z golkiperem Miedzi Łukaszem Sapelą, z pewnością nietuzinkową postacią.

Mówią, Ĺźe w kaĹźdym bramkarzu jest coś z wariata. Zgadasz się z taką opinią?

Zgadzam się. Tak jak powiedziałeś, bramkarz musi być troszkę oderwany od rzeczywistości. Musi być fighterem. Ta pozycja wymaga charakteru i to silnego charakteru. Krótko mówiąc bramkarz musi nie bać się wskoczyć w ogień.

Jak to wariactwo przejawia się u ciebie?

Wariactwo w pozytywnym tego słowa znaczeniu. To nie może być jakiś głupek, tylko inteligentny facet. Stojąc na bramce kieruje się całym blokiem obronnym i wszystko widzi na boisku.

Pytam też dlatego, że z meczu w Sosnowcu utkwiła mi w pamięci taka scena: dziękujecie kibicom za doping, świętowanie już prawie zakończone, a tu nagle z drugiego szeregu wyskakuje Łukasz Sapela i krzyczy "jeszcze głośniej!".

Bramkarz musi teĹź robić dobrą atmosferę w szatni. JeĹźeli atmosfera jest dobra, to się udziela wszystkim w zespole i póĹşniej to jest widoczne na boisku. Nie oszukujmy się, teĹź kiedyś byłem kibicem. Jestem cały czas kibicem. Zaczynałem od tego, Ĺźe rodzice zaprowadzali mnie na mecze za rękę, póĹşniej podawałem piłki, więc kaĹźdy z tych etapów w swoim Ĺźyciu przeszedłem. Cieszę się niezmiernie, jak i moi koledzy w zespole, Ĺźe dosyć liczna grupa kibiców za nami jeĹşdzi, nas wspiera. Nie ukrywam, Ĺźe liczyłbym Ĺźeby na meczach domowych wspierało nas duĹźo więcej wiary niĹź do tej pory.

To, że przeszedłeś niejako z trybun na boisko jest ułatwieniem dla ciebie, potrafisz łatwiej złapać kontakt z kibicami, czy wręcz przeciwnie? Fani nie patrzą, że facet kibicował rywalom, a tu nagle gra u nas?

Generalnie w dwóch zdaniach mogę powiedzieć, Ĺźe nadajemy na jednakowych falach. Porozumiewamy się swoim językiem, więc jakieś ułatwienie to jest.

Jakim człowiekiem starasz się być na co dzień? Bardziej wyważonym czy trochę tego szaleństwa w życiu pozaboiskowym też jest?

Generalnie, moĹźe nie uwierzysz, ale poza Ĺźyciem boiskowym jestem człowiekiem naprawdę spokojnym. Powiedziałbym nawet, Ĺźe jestem oazą spokoju. Moja Ĺźona moĹźe potwierdzić. Jestem typowym domownikiem, lubię spędzać czas ze swoją rodziną, z córką. Kiedy mamy tylko wolne, trener da nam odpocząć półtora dnia, to od razu do nich jadę i uwielbiam z nimi spędzać czas. Nie tylko biernie, ale i aktywnie.

Co było największą przygodą w Twoim Ĺźyciu. Jakieś wydarzenie szczególnie zapamiętałeś, moĹźe odcisnęło piętno na twoim dalszym Ĺźyciu?

Z naszego związku mamy 12-letnią córkę Oliwcie, co na pewno jest najwaĹźniejszym wydarzeniem w moim Ĺźyciu. A moĹźe kolejne dziecko będzie w niedalekiej przyszłości? Zobaczymy (śmiech).

W pewnym momencie swojej kariery, po wielu latach spędzonych w Bełchatowie, wyjechałeś do Azerbejdżanu. To też musiało się wiązać z pewną odwagą. Bo nie jest to typowy kierunek nie tylko dla piłkarza, ale i pracownika z Polski, żeby udawać się akurat w tamte rejony świata.

Zgadza się. Nadarzyła się taka okazja. W Bełchatowie spędziłem fajnych kilkanaście lat. Pozaliczałem wszystkie szczeble od trampkarza, juniora młodszego, starszego po seniora. Zrobiliśmy fajny wynik, zdobywając wicemistrzostwo Polski w 2006 roku. Jestem naprawdę z tego bardzo zadowolony. Mamy teraz robotę do wykonania w Legnicy, a tak jak powiedziałeś fajna przygoda mnie spotkała. Pojawiła się okazja na wyjazd do AzerbejdĹźanu. Podpisałem tam roczny kontrakt z Rəvanem Baku. Nie ukrywam, Ĺźe spędziłem tam fajny rok i przedłuĹźyłem kontrakt na kolejny. PóĹşniej troszeczkę mi się tęskniło za domem. Do dzisiaj mam kontakt z trenerem bramkarzy z Baku, rozmawiamy sobie przez Skype'a raz w miesiącu. Brakuje mi trochę tego klimatu.

Co przeważyło o podjęciu decyzji o wyjeździe do Azerbejdżanu? Chęć poznania innej kultury, może jakieś inne powody?

To była okazja nie tylko finansowa, ale teĹź na zwiedzenie ciekawego kierunku azjatyckiego, ciekawej ligi, poznania innej kultury. To równieĹź było bodĹşcem. Skorzystałem z tego i nie ukrywam, Ĺźe z perspektywy czasu, teraz człowiek sobie tak gdyba, Ĺźe moĹźe jakbym był troszkę młodszy... Mogłem wcześniej wyjechać. Było minęło. Jestem teraz w Legnicy, w Miedziance, z czego się bardzo cieszę. Mamy tutaj fajną robotę do wykonania.

Azerbejdżan podobnie jak inne byłe republiki Związku Sowieckiego w obiegowej opinii uchodzi za zacofany kraj, a jak jest naprawdę?

Prawda jest taka, Ĺźe stolica AzerbejdĹźanu – Baku, jest naprawdę rozwinięte kapitalnie. Wiadomo, rejony takie jak Zaqatala, Lenkoran dopiero raczkują i duĹźo im brakuje do Baku. Są tam duĹźe kontrasty. Albo jest tam człowiek obrzydliwie bogaty, albo jest biedny. Nie ma klasy średniej.

Jak wyglądało codzienne życie w Azerbejdżanie?

Na początku mojego pobytu duĹźo pomagali mi inni zawodnicy z naszego zespołu, pomagał teĹź trener bramkarzy Kamil Kafarov. Z biegiem czasu, z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc, było coraz lepiej. PóĹşniej juĹź sam poruszałem się po mieście, np. metrem. Nie sprawiało mi to Ĺźadnych przeszkód.

Jakie są główne róĹźnice kulturowe, społeczne, moĹźe mentalne między Polską a AzerbejdĹźanem?

Mentalność mają taką, Ĺźe jak mieli coś zrobić dzisiaj, to zawsze powtarzali mi "zawtra", czyli jutro. Wszystko jutro. Nienawidziłem tego słowa i nienawidzę po dzień dzisiejszy. Do końca Ĺźycia to zapamiętam. Jeśli chodzi o róĹźnice kulturowe, to wiadomo, my jesteśmy chrześcijanami, tam są muzułmanie. Po pierwszym roku pobytu w AzerbejdĹźanie człowiek mógł juĹź sobie pozwolić na róĹźnego rodzaju pytania, bardziej intymne, bo lepiej poznał zawodników. Mnie to bardzo interesowało, bo to jest inna kultura, inna wiara. Byłem zapraszany do rodziny trenera na obiad. Jest tam inaczej. Kobiety chodzą w strojach mocno zasłaniających ciało. Nieraz uczulano mnie Ĺźebym nie patrzył na kobiety. Poza domem zawsze chodziły z kimś z rodziny. Albo z jakimś bratem albo z chłopakiem. Tak to wyglądało. Jeden z kolegów z druĹźyny miał dwie Ĺźony. Dla kaĹźdej miał osobne mieszkanie i z kaĹźdą na przemian spędzał kolejne dni.

Jaki jest stosunek Azerów do obcokrajowców?

Z żadną nienawiścią z ich strony się nie spotkałem. Wręcz przeciwnie. Oni nawet sami chętnie mi pomagali. Miałem tam przykrą kontuzję, złamaną kość strzałkową prawej nogi i mogłem liczyć na ich pomoc. Nie musiałem o to prosić.

Wracając do Polski, jak najchętniej spędzasz wolny czas?

Poza boiskiem najchętniej spędzam czas z rodziną. Lubię chodzić do kina. Ostatnio byliśmy na filmie "Kobieta sukcesu". Fajna komedia, którą mogę polecić, polski film z polską obsadą aktorów. JeĹźdżę teĹź na rowerze. Przywiozłem rower do Legnicy. W tamtym sezonie zrobiłem 400 kilometrów. Nie jest to moĹźe jakiś miaĹźdżący wynik, ale z roku na rok będę ten wynik powtarzał.

Gdybyś nie został piłkarzem to może byłbyś kolarzem?

Bardziej chyba rowerzystą. Mama mi opowiadała, że jak byłem młodszy to potrafiłem cały rower rozebrać i go z powrotem złożyć, także może gdzieś w tym kierunku bym uderzył. Albo ultrasem (śmiech).

Co planujesz po zakończeniu kariery? Mówiłeś o byciu ultrasem, a do tego moĹźna przecieĹź wrócić...

Oczywiście, moĹźna wrócić. Chciałbym robić to, co kocham, co sprawia mi przyjemność, czyli gra w piłkę. Skończyłem kurs trenerski UEFA B. Chciałbym się szkolić jako trener od bramkarzy, skończyć kurs UEFA A Goalkeeper. Nie ukrywam, Ĺźe poszedłem na studia do WyĹźszej Szkoły Zarządzania i Coachingu we Wrocławiu. W tym obszarze chciałbym się cały czas poruszać.

Studiujesz tam razem z Fabianem Piaseckim?

Tak. Mogę dodać, że ja go do tego zachęciłem (śmiech).

Parę lat grasz juĹź w piłkę. Starasz się być wzorem dla młodszych kolegów? TakĹźe jeśli chodzi o utrzymanie sportowej długowieczności.

Koledzy korzystają z porad. Nieraz młodsi zawodnicy przychodzą, pytają. Podpowiadam, ale zawsze człowiek musi sam decyzję podjąć. Nie mogę komuś czegoś narzucić, bo póĹşniej ta decyzja moĹźe być trafna lub nietrafna i będzie miał do mnie pretensje. Ja mogę go w jakimś stopniu ukierunkować. Wiadomo, Ĺźe człowiek ma jakiś bagaĹź doświadczeń i porady przekazuje tym młodszym zawodnikom. Mam nadzieję, Ĺźe moje podpowiedzi są trafne. W Miedziance trenuję rocznik 2003-2004 bramkarzy. Cieszę się, Ĺźe w jakimś stopniu mogę im pomóc i chciałbym to dalej pielęgnować.

Zapytam jeszcze o miasto. Wywodzisz się z Bełchatowa, który jest miastem przemysłowym. Legnica to teĹź Huta Miedzi. Jakbyś porównał te dwie miejscowości?

Bardzo podobają mi się tutaj kamienice. Wiadomo, że trzeba troszeczkę czasu, żeby je odnowić, ale jestem tym miastem zauroczony. Żona tak samo, lubi tutaj przyjeżdżać. Dobrze się tutaj czujemy, nikt nas nie krzywdzi i jesteśmy zadowoleni, że tutaj mnie życie poniosło.

Chciałbyś po zakończeniu kariery zostać na Dolnym Śląsku czy wrócić w rodzinne strony?

Czemu nie? Wiadomo, przychodzi taki moment u każdego sportowca, że musi założyć buty na przysłowiowym kołku. Chciałbym zostać. Może życie się tak potoczy, że będzie mi dane tutaj pracować. Może w innej roli. Czas pokaże. Na razie skupiam się na tym co robię obecnie, mamy w szatni jasny cel i staramy się do niego dążyć.

Źródło: własne


Herb Miedź Legnica
Udostępnij:


Wszystkie wiadomości