Alfabet Miedzi. Podsumowujemy rok legnickich piłkarzy

Paweł Sasiela
Piątek, 4 stycznia 2019, 16:50
© Kornelia Szymańska
Miniony rok był jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym w historii Miedzi Legnica. Podsumowujemy ostatnie dwanaście miesięcy, tworząc nasz alfabet Miedzi.

A jak awans. Upragniony, wymarzony, spełniony. Słowo „awans” wiosną odmieniane było w Legnicy przez wszystkie przypadki. Po latach prób i błędów wreszcie się udało. Historyczny awans do piłkarskiej elity stał się faktem, a przypieczętowany został rozbiciem na własnym boisku 5:1 mistrza jesieni Chojniczanki Chojnice, po golach Santany, Marquitosa, Piątkowskiego, Bartczaka i Piaseckiego.

 

B jak BoĹźić Tomislav. Na zapleczu LOTTO Ekstraklasy od początku sezonu stał się pewnym punktem zespołu. Wielu kibiców zastanawiało się jak Wisła Płock wypuściła tej klasy obrońcę. Przychodził do Legnicy z myślą o powrocie do elity i cel zrealizował. Jako kapitan poprowadził legniczan do derbowego zwycięstwa legniczan z KGHM Zagłębiem Lubin. Końcówkę ostatniej rundy stracił z powodu kontuzji.

 

C jak Cruz Fran. Chyba największe rozczarowanie transferowe. Miał zapewnić stabilizację w legnickiej defensywie, a często wprowadzał do niej niemałe zamieszanie. Po mniejszych bądź większych błędach Hiszpana Miedź straciła jesienią kilka bramek. Na treningach dawał trenerowi Nowakowi powody do optymizmu, dzięki czemu szkoleniowiec długo dawał szansę 27-letniemu obrońcy. Gdy jednak Cruza zabrakło w składzie, Miedź wyszła z kryzysu. Zimą może zmienić klub.

 

D jak Dominik Nowak. Błyskawicznie zyskał przychylność fanów. Wszystko dzięki połączeniu wydawałoby się dwóch sprzeczności, czyli z jednej strony pokorze, a z drugiej strony bijącej od szkoleniowca pewności siebie. Na stałe zapisał się w historii Miedzi, wprowadzając legnicki klub na najwyĹźszy ligowy poziom w Polsce. Z pewnością nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Wszak legniczanie są juĹź w ćwierćfinale Pucharu Polski.

 

E jak Ekstraklasa. Zderzenia z piłkarską elitą nie było zarówno pod względem organizacyjnym, jak i sportowym. MiedĹş licencję na grę w najwyĹźszej klasie rozgrywkowej otrzymała 30 maja, z nadzorami jakimi zwykle obejmuje się beniaminków. Sezon zielono-niebiesko-czerwoni rozpoczęli zwycięstwem 1:0 z Pogonią Szczecin. Jesień legniczanie zakończyli z 5 wygranymi, 6 remisami i 9 poraĹźkami przy bramkach 21:35.

 

F jak Forsell Petteri. Powrócił do Legnicy niczym syn marnotrawny. Pomógł w awansie, choć w Nice 1 Lidze zdobył wiosną ledwie jedną bramkę. W LOTTO Ekstraklasie eksplodował, zdobywając 8 goli i szybko stając się jedną z waĹźniejszych postaci ligi. Siał postrach w szeregach rywali i szybko zamknął usta złośliwcom mówiącym o „małym grubasku” biegającym w niebieskiej koszulce.

 

G jak Garuch Marcin. Latem jeden z najbardziej rozpoznawalnych wychowanków zielono-niebiesko-czerwonych znów przywdział koszulkę Miedzi, wracając do klubu po epizodzie w lidze czarnogórskiej i występach w GKS-ie Bełchatów. W klubie otrzymał jednak nowe zadanie – liderowanie trzecioligowym rezerwom.

 

H jak Hubert Kisiel. Końcówka roku była niezwykle udana dla utalentowanego piłkarza. Powołania do reprezentacji Polski U-19, włączenie do pierwszego zespołu Miedzi i debiut w pucharowym starciu z GKS-em Bełchatów. Wreszcie osiemnaste urodziny i podpisanie nowego kontraktu z klubem. DuĹźo, jak na dwa miesiące.

 

I jak inauguracja. Mówią, Ĺźe początki bywają trudne, ale nie dla Miedzi prowadzonej przez Dominika Nowaka. Ubiegłoroczną wiosnę zainaugurowali zwycięstwem 3:1 z Odrą Opole, po bramkach Fabiana Piaseckiego i dwóch Mateusza Piątkowskiego. Z kolei występy w LOTTO Ekstraklasie legniczanie rozpoczęli od wygranej 1:0 z Pogonią Szczecin, po bramce Petteriego Forsella, tuĹź przed końcem meczu.

 

J jak Juan Camara. Z pewnością transfer hiszpańskiego pomocnika naleĹźy uznać za plus. Pokazał, Ĺźe potrafi zrobić sporo zamieszania w szeregach defensywnych rywali. Z meczu na mecz się rozkręcał, choć nie pokazał jeszcze wszystkiego. Po dobrze przepracowanym okresie przygotowawczym moĹźe stać się jednym z liderów zespołu.

 

K jak kibice. Jeśli chodzi o procentowe wypełnienie obiektu MiedĹş chyba nie ma sobie równych w LOTTO Ekstraklasie. Wszystkie spotkania legniczan oglądał niemal pełny stadion, co dało średnią frekwencję 5 277 widzów, większą niĹź m.in. u lokalnego rywala z Lubina (4 820). Gdyby nie ograniczenia pojemnościowe obiektu, średnia byłaby pewnie jeszcze wyĹźsza. NajwyĹźszą frekwencję odnotowano na Stadionie im. Orła Białego podczas spotkania ze Śląskiem Wrocław (5 934 widzów), a najniĹźszą w trakcie meczu z Wisłą Kraków (4 339). Bez wątpienia kibice są „dwunastym zawodnikiem” Miedzi.

 

L jak Legnica. Całe miasto żyje Miedzią, czego najlepszym potwierdzeniem była feta po awansie do LOTTO Ekstraklasy. Co ważne, także lokalne władze od lat przychylnie spoglądają na poczynania legnickich piłkarzy, wspierając ich w drodze na szczyt.

 

M jak Mateusz Piątkowski. Choć w piłkarskiej elicie nie pokazał tego, czego wszyscy od niego oczekiwali i zakończył jesień z jednym golem, to wiosną walnie przyczynił się do awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej, zdobywając osiem bramek w rozgrywkach Nice 1 Ligi.

 

N jak Nice 1 Liga. Sezon wygrany przez Miedź był ostatnim rozgrywanym na zapleczu piłkarskiej elity pod tą nazwą. Legniczanie zakończyli rozgrywki z 63 punktami, 5-punktową przewagą nad Zagłębiem Sosnowiec i 7 punktami zapasu nad trzecią Chojniczanką. Z bilansem spotkań 17-12-5 (u siebie 10-6-1, na wyjeździe 7-6-4) i bramkami 53:27. Promocję do wyższej klasy zielono-niebiesko-czerwoni zapewnili sobie na kolejkę przed końcem rozgrywek. Dzięki temu awans fetowano w nad Kaczawą.

 

O jak Osyra Kornel. Wciąż musi udowadniać swoją waĹźność i przydatność dla zespołu, ale nie zawodzi. Dobrze odnalazł się w nowym systemie, który legniczanie zaprezentowali w końcówce jesieni. Obrona Miedzi stanowiła wtedy prawdziwy monolit. Grając w podobnym systemie sięgnął po wicemistrzostwo Polski z Piastem Gliwice.

 

P jak Paweł Zieliński. Pochodzący z Ząbkowic Śląskich piłkarz wyraźnie odżył po zmianie systemu gry przez Miedź. Znakomicie czuje się na skrzydle, gdy swobodniej może przyłączać się do akcji ofensywnych. Jeśli zimą poprawi skuteczność, wiosna może należeć do niego.

 

R jak rezerwy. Drugi zespół Miedzi dobrze rozpoczął rundę. PóĹşniej było juĹź nieco słabiej i z 23 punktami legniczanie przezimują na dziesiątej pozycji w trzecioligowej stawce. Jesienią rezerwy wykreowały jednak kilku graczy z perspektywą w pierwszej druĹźynie, jak choćby Huberta Kisiela, który zdążył zadebiutować w pierwszym zespole w meczu Pucharu Polski w Bełchatowie, czy Rafała Adamskiego, który niedawno podpisał z klubem nowy kontrakt.

 

S jak Santana Omar. Hiszpański pomocnik był niezwykle waĹźną postacią Miedzi zarówno w ubiegłym sezonie, jak i na początku obecnego. Kontuzja w derbowym starciu z KGHM Zagłębiem wyłączyła Santanę na długie tygodnie. Osłabienie zespołu kontuzjami było jedną z przyczyn kryzysu w jakim w pewnym momencie znalazła się MiedĹş. Hiszpan do składu powrócił w spotkaniu z Lechią Gdańsk w ramach 19 kolejki, w 78 minucie zmieniając Fernandeza. Zaliczył teĹź epizod w ostatnim zeszłorocznym spotkaniu w Kielcach.

 

T jak trenerzy. Sztab szkoleniowy legnickiego zespołu to nie tylko Dominik Nowak. Za przygotowanie fizyczne odpowiadał Dawid Goliński, trenerem bramkarzy jest Aleksander Ptak, a analitykiem Sławomir Morawski. Prawą ręką trenera Nowaka jest natomiast Grzegorz Mokry. W meczach pucharowych miał nawet okazję zastępować pierwszego szkoleniowca. Jest niezwykle ambitny. W ramach kursu UEFA Pro musiał skrócić sobie wolne w Święta Narodzenia Pańskiego, by udać się na staĹź do... Izraela. Sztab uzupełniali jeszcze fizjoterapeuta Maciej Kuczyński, masaĹźysta Mateusz Kula i oczywiście kierownik druĹźyny Tomasz Kodzis.

 

U jak uznanie. Początek sezonu w LOTTO Ekstraklasie moĹźe nie był dla Miedzi wymarzony, ale styl gry legniczan budził uznanie w całej Polsce. Zielono-niebiesko-czerwoni imponowali ofensywną grą i brakiem respektu dla faworytów. PóĹşniej jednak przyszedł dołek formy i czar prysł. Wreszcie trener Dominik Nowak znalazł nowe rozwiązanie i po wyjściu z kryzysu znów było słuchać słowa uznania dla beniaminka znad Kaczawy. O efektownej i efektywnej grze Miedzi na zapleczu piłkarskiej elity nie ma co wspominać...

 

W jak Wojciech Łobodziński. Kapitan Miedzi czekał długie lata na awans z legnickim zespołem do LOTTO Ekstraklasy. Marzenie wreszcie się spełniło. Jesienią zagrał w 16 spotkaniach najwyższej klasy rozgrywkowej, w ponad połowie spotkań pełniąc rolę jokera. Wciąż czeka na gola po powrocie do elity.

 

Z jak Zagłębie. Po wiosennym zwycięstwie w Sosnowcu z miejscowym Zagłębiem stało się jasne, Ĺźe MiedĹş pójdzie po awans, nie oglądając się za siebie. Choć był to dopiero początek rundy rewanĹźowej. Legniczanie imponowali jednak dyspozycją, przygotowaniem do wiosny i konsekwencją w grze. Jesienna wygrana z KGHM Zagłębiem Lubin była jedną z waĹźniejszych w ostatnich latach. Wszak były to historyczne, pierwsze derby z sąsiadem zza między w najwyĹźszej klasie rozgrywkowej. Z kolei ostatnia wizyta w Sosnowcu była przykrym potwierdzeniem kryzysu w jakim znalazła się MiedĹş. Na szczęście jeszcze przed Nowym Rokiem udało się go zaĹźegnać i legniczanie zimują na bezpiecznej, dwunastej pozycji w tabeli LOTTO Ekstraklasy.

Źródło: własne


Herb Miedź Legnica
Udostępnij:


Wszystkie wiadomości